Gra rozpoczyna się od bitwy pod Brunanburh. W zależności od rezultatu rzutu kostką do gry dobiera się odpowiedni zestaw kart, którymi będą się posługiwać gracze podczas rozgrywki.
(A) Ilość oczek od 1 do 2 – W konflikcie pomiędzy królem Athelstanem z jednej strony a sojuszem króla Constantine ze Szkocji z królem Olafem III z Dublina i królem Owenem I z Strathclyde bracia Egill i Thorolf opowiedzieli się po stronie sojuszu. Karty reprezentujące wikingów z Islandii są do dyspozycji sojuszu. Podczas tego scenariusza bitwa pod Brunanburh nie odbyła się. Król Athelstan rozpoczyna rozgrywkę w pojedynkę.
(B) Ilość oczek od 2 do 4 – Bitwa odbyła się zgodnie z historią. Karty reprezentujące wikingów z Islandii są do dyspozycji króla Athelstana. Kartę do gry przedstawiającą Thorolfa należy odłożyć. Nie bierze udziału w grze.
(C) Ilość oczek od 5 do 6 – Bracia Egill i Thorolf zamienili się podczas bitwy miejscami. Jednak przeznaczenie dało o sobie znać i Thorolf ginie bohatersko wraz z całym oddziałem jaki był pod jego komendą. Co sprawiło, że cała flanka została odsłonięta, przez którą przebiły się oddziały sojuszu zachodząc oddział Egilla od boku. Niszcząc go całkowicie. Sam Egill zostaje ranny i traci przytomność. Dzięki temu unika losu swoich towarzyszy. Bitwa zostaje przegrana przez króla Athelstana. Kartę Thorolfa i połowę kart wikingów z Islandii należy odłożyć. Nie biorą one udziału w grze. Podstawową kartę Egilla na czas rozgrywki należy zastąpić kartą „Egilla Jedno Ucho”.
(D) Ilość oczek od 7 do 8 – Pomimo tego, że bracia zamienili się miejscami żaden z nich nie zginął. A bitwa została wygrana przez stronę króla Athelstana. Wszystkie karty reprezentujące wikingów z Islandii są do jego dyspozycji.
(E) Ilość oczek od 9 do 10 – Okazało się, że w bitwie uczestniczył jeden ze strażników północnego przejścia. Związany przysięgą ze swoim bractwem miał dostęp do ich wspólnej many. Gromadzonej podczas odpowiednich rytuałów, by służyła w obronie bramy światów i mogła w razie potrzeby zostać użyta przez jednego z członków bractwa gdziekolwiek ten by nie był. Gdyby uznał, że tego wymaga sytuacja mógł wypowiedzieć tajemną przysięgę, która otwierała szczelinę pomiędzy światami. Trudna jest to sztuka. Tylko nieliczni zostali obdarowani przez bogów umiejętnością splatania nici mana. Łącząc w ten sposób ze sobą dwa światy sprawiali, że światy nakładały się na siebie wzajemnie. Co powodowało przenikanie do naszego świata praw obowiązujących w świecie znajdującym się po drugiej stronie końca zaplecionej nici. Im trwalsza nić, tym trwalsze zespolenie.
Właśnie dlatego wszyscy, którzy przeżyli tamtą bitwę mówili, że to w tamtej chwili niektóre światy się ze sobą połączyły. Sprawiła to śmierć w bitwie strażnika przejścia na północy. Niestety jego imię pozostało nieznane. Jednak musiał to być ktoś naprawdę wyjątkowy skoro po jego duszę, gdy ciało jego wydało z siebie ostatnie tchnienie. Po niego tylko i nikogo innego przybyły Valkirie by zabrać go do siebie. Mawiają, że w jednej chwili całe niebo pokryło się piorunami, a z ciemnej chmury wyłoniły się one. Valkirie w swoim powozie zsunęły się z niebios by osiąść tuż obok pola bitwy na ziemi. A wtedy on, strażnik bramy na północy. Cały pokryty światłem, wstał z pola na którym przed chwilą po raz ostatni w tym życiu stoczył swą walkę. Wolnym krokiem doszedł do zaprzęgu powożonego przez Valkirię. A światło sunęło się tuż za nim. Zostawiając za sobą mgłę, która utrzymywała się w powietrzu jeszcze przez kilka dni od zdarzenia zanim całkowicie się rozpłynęła. A gdy już wsiadł wraz z nimi do rydwanu jedna z Valkirii strzeliła batem na swe konie. Te z ogromną prędkością wzbiły rydwan w powietrze. Jakby nic nie ważył. A przecież każdy, kto przeżył tamtą bitwę opowiadał, że był to najprawdziwszy rydwan bojowy z całym wyposażeniem. A gdy zniknęli w ciemnej chmurze, niebo znów stało się takie jak wcześniej. Ludzie przestali ze sobą walczyć. Tak, że armie bez przeszkód rozeszły się od siebie. Każda w swoją stronę. Jednak po tym zdarzeniu coraz częściej można było zaobserwować na wyspach brytyjskich przedstawicieli elfów, orków, oraz goblinów.
Wszystkie karty wikingów z Islandii biorą udział w grze po stronie króla Athelstana. Dodatkowo każdy z graczy na początku swojej tury dobiera jedną kartę z tali „przybyszów”.
(F) Ilość oczek od 11 do 12 – Egill został zabity. Widząc śmierć brata Thorolf wpadł w wojenny szał. Niosąc śmierć wszystkim tym którzy stanęli mu na drodze, dotarł do martwego ciała brata by wydać z siebie przerażający ryk. Jego oczy stały się całe czerwone od nabrzmiałej w oczach krwi. Zamieniając się tym samym w tajfun zniszczenia. Rozszalały z rozpaczy Thorolf w sercach wroga wzbudził strach do tego stopnia, że on sam w pojedynkę rozgromił całą ich armię, gdy inni tylko stali i się temu przyglądali. Nikt nigdy wcześniej, ani nigdy później nie powtórzył takiego wyczynu, jakim tamtego dnia okrył swoje imię Thorolf. Doprowadzając tym do zwycięstwa króla Athelstana i zakańczając wojnę po jego myśli. Thorolf powrócił na Islandię. Zamieszkał w głębi wyspy. Z dala od ludzkich osiedli. Zaczął odkrywać Islandię na swój własny sposób. Wydobywając z łona Islandii najprawdziwszą magię. Co sprawiło, że magia raz jeszcze zagnieździła się w świecie Thorolfa. Do tego stopnia, że inni poszli w jego ślady. Z czasem nauczono się odpowiednich zaklęć, co sprawiło, że magię zaczęto powszechnie wykorzystywać na polach bitew. Tworząc odrębną klasę magów bitewnych. Karta Egilla, Thorolfa, Athelestana, Olafa, Owena i Constantina zostają usunięte z gry na czas rozgrywki. Karty wikingów Islandzkich są do dobrania po jednej dla każdego z graczy na początku ich rozgrywki. Należy dołożyć do tali wikingów karty magów bitewnych.
(G) Ilość oczek od 13 do 14 – Sam Odyn przyglądał się tej bitwie. Był nią tak pochłonięty, że przez nieuwagę zgubił krucze oko. Przyrząd któremu możliwy jest podgląd przez posiadacza przedmiotu kart wystawionych do bitwy przez przeciwnika. Każdy z graczy rzuca kostką. Najwyższy wynik wygrywa. Przedmiot może być przydzielony tylko do jednego bohatera na czas całej rozgrywki. Gdy bohater zginie krucze oko wraca ponownie do Odyna. Kartę należy odłożyć.
(H) Ilość oczek od 15 do 16 – Odyn mając swoich ulubieńców często przyglądał się im. To, jak sobie poczynali krocząc przez życie. Założył się z jednym z bogów Brytanii, że spotkają się kiedyś na polu bitewnym. Tak dla zabawy. Zobaczyć tylko co mogłoby się wydarzyć. Zakładając, że wszystko jest możliwe. Tylko po to się mieli spotkać.
Raz właśnie się zdarzyło, że wspólnie przyglądali się bitwie toczonej owej chwili w Brytanii. Spostrzegli siebie nawzajem, zeszli pod ludzką postacią na ziemię. A każdy wiedział, że to właśnie bogowie do nich zeszli. Dla jednych przynosząc w serca trwogę. Dla innych radość i pokrzepienie, że bogowie są po ich stronie. A bogowie zaczęli rozmawiać ze sobą.
– Tak jak się umawialiśmy? – Rzekł Odyn do boga Brytanii
– Tak jak się umawialiśmy. – Odparł. Od razu przechodząc do rozmowy z Constantine II, Królem Szkocji. Powiedział – Zawarliśmy kiedyś zakład z Odynem. O to, czy ci którzy kroczą ścieżką w stronę Valhalii są tacy mocni jak się przechwalał. Jeżeli jeden z nich odeprze stwora, którego ty Constantinie wybierzesz, przymierzysz się z nim. Oddając mu się pod komendę na 5 lat. W zamian za to dostaniesz połowę tego co w tym czasie ów śmiałek zdobędzie dla siebie. Gdziekolwiek się uda ty będziesz go wspierał przez ten czas. A odeprze on twoich wrogów i przyczyni się do twojej chwały zawierając z tobą przymierze jednocząc nas bogów wstęgą ścieżki przeznaczenia. Tak by wpleść nić czasu zahaczając ją o miejsce w czasie, kiedy się spotkaliśmy. – Co ty na to? Czy przystajesz na złożoną ci tu przez nas ofertę? Możesz wybrać jakiegokolwiek stwora chcesz. Lub sto twoich wojów po kolei zmierzy się z jednym z nich. Pamiętaj tylko, że gdy już wybierzesz. Przeciwnik twój dla wyrównania szans będzie mógł wybrać broń. Dopasowując ją do twojego wyboru. A jeżeli uda ci się go pokonać, to odejdą ci Vikingowie, którym ten co zginął był bratem. Składając przysięgę, że już nigdy nie wrócą. Pojedynek zakończy się remisem gdy czas obrotu wokół własnej osi tej planety na której właśnie jesteśmy wypełni się. Po jednej dobie uzna się pojedynek za nie rozstrzygnięty. Nasza rola, jako bogów zakończy się. Zostawimy was dalej z waszymi sprawami. Sami zdecydujecie co dalej. Nie będziemy mieszać się dalej w wasze losy, jeżeli sami nie będziecie tego chcieli. Zostaniemy z wami do końca spotkania. Co ty na to Constantine? Przystajesz na propozycję?
– Constantine po namyśle przystał na propozycję. Z jakiej strony nie patrząc, propozycja wydawała mu się korzystna. – Jeżeli chodzi o mnie to zgadzam się. Ale czy jest taki, kto przyjmie wyzwanie? Wpierw chciałbym wiedzieć, czy ktoś przyjmuje wyzwanie
– Ja się zgłaszam
– I ja – Odparli bracia Egil i Thorolf na te słowa.
A ci, którym byli braćmi, bronią swoją o tarczę uderzyli. Robiąc przy tym odgłos, który rozszedł się donośnym echem po całej okolicy. Przystając przy tym na składaną tu przez samych bogów ofertę.
Bracia śmiejąc się, że taki obrót spraw ma miejsce. Postanowili podzielić się między sobą przeciwnikami z jakimi mogą mieć do czynienia. Tak aby każdy z nich miał do tego okazję, aby okryć się chwałą. Egill wziął wszystkich wrogów z tego świata, a Thorolf każdego kto pojawi się z innego świata. Constantine przystał na to.
Wybrał smoka jako przeciwnika dla któregoś z wikingów. Na co Thorolf zdecydował się na tarczę wykutą z zastygłej lawy jaka wypłynęła na powierzchnię z wnętrza ziemi tam daleko z krain północy. Kruchą i delikatną. Pękającą przy każdym uderzeniu w nią broni z żelaza. Jednak w konfrontacji ze smokiem dla tego kto potrafił stworzyć pętle czasu. Splecioną z nici z jakich uszyty jest wszechświat, tarcza stawała się smoka odbiciem. Wchłaniając w siebie moc niektórych z jego ataków.
Latając nad Thorolfem smok zionął w niego najprawdziwszym ogniem. Który wydobywał się z jego paszczy w postaci kul ognistych. Które spadały na dzielnego Thorolfa kryjącego się za tarczą z odpowiednio dobranego materiału. Powiadają, że istnieją tacy którym spotkanie ze smokiem może wyjść na dobre. Gdyby udało się im ujść z życiem mieli prawo do zabrania jednego ze skarbów jakie są pod opieką smoków z Brytanii. Jedni biorą kosztowności. Kufry wypełnione złotem. Inni za skarb mając moc jego, ten właśnie skarb w nagrodę wybierają. Thorolf jedynie impulsem się kierując przy wyborze odpowiedniego oręża w pamięci miał słowa jakie słyszał gdy był jeszcze dzieckiem. Aby w walce ze smokiem zawsze wybierać broń wykutą z zastygłej lawy z wyspy na dalekiej północy. A gdy już się weźmie je w dłoń to trzeba wypowiedzieć tajemne słowa. Zdał się na przodków w tej sprawie. Dlatego nie zdawał sobie sprawy jak to na niego wpłynie. Bo ataki smoka Thorolf odpierał zasłaniając się tarczą. Robiąc cały czas uniki. Smok krążąc nad nim nie pozwalał mu na to aby mógł schować się w jakiejś jednej pozycji. Niektóre ogniste kule jakie spadły na tarcze odbijały się uderzając w ziemię. Powodując, że wszystko się trzęsło. A ludzie będący w pobliżu upadali na ziemię. W niektórych miejscach odbity pocisk trafiał na miejsca które stawały w płomieniach. Paląc doszczętnie wszystko. Zostawiając tylko popiół jaki roznosił się na wietrze aż wszystko wywiało. Niektóre jednak pociski zostawały przez tarczę wchłonięte. A temu kto ją trzymał oddawała moc wydobytą z ognia jaki spadał na nią pod postacią pocisku. Dlatego smok nie potrafił się przebić przez obronę Thorolfa. Który wchłanianą mocą ze smoczego ognia sprawiał, że uciekał mu za każdym razem z ogromną prędkością. Smok obawiając się tego iż Thorolf wskoczy mu na plecy trzymał się cały czas z dala od niego, na tyle by tego uniknąć. Mogąc jedynie atakować swoimi ognistymi pociskami ponawiał swoje ataki do momentu aż cały obrót tej planety wokół własnej osi się dopełnił. Pełna doba upłyneła. A smok oddalił się w nieznane.
– Constantine mając na uwadze to co widział podtrzymał ofertę złożoną przez bogów przyjmując jej postanowienia. Athelstan również przystał na to aby oddać się pod rozkazy Thorolfa, by dowodził jego armiami gdziekolwiek je tylko zaprowadzi. Mając na uwadze obrót spraw układający się niepomyślnie dla niego. Jednak Thorolf i Egill inny plan już dawno sobie uknuli. Przysięgli sobie, że jeżeli kiedyś na polu bitwy zmierzą się ze smokiem to popłyną do Hadesu by zaczerpnąć ze wszystkich jego rzek po wiadrze wody. A gdy już to zrobią. Udadzą się na wyspę na dalekiej północy, by tam rozlać ją w miejscu jaki wybiorą.
Wszystkie karty zostają odrzucone. Do gry wchodzą karty z tali „Ścieżka do Styksu”
(I) Ilość oczek od 17 do 18 – Powiadają, że nawet pojedynczy trzepot skrzydeł ptaka unoszącego się w locie ma znaczenie. Jak kamień rzucony w wodę unosi na jej powierzchni fale, tak i ludzkie życie pozostawia swój ślad na przestrzeni wypełnionej danym czasem. Tak było i tym razem. Chwila w której skrzyżowały się ze sobą dwie bronie wojowników walczących po przeciwnej sobie stronie wywołały falę która poprzez czas uniosła się do miejsca w którym Eryk Rudy płynął łodzią po Vinlandii. Wtedy właśnie rozmyślał o tamtejszych ludziach i ziemiach przez jakie właśnie przepływał. Gdy w jego umyśle na jedną krótką chwilę pojawił się obraz ześlizgującego się ostrza po tarczy dwóch walczących ze sobą wojowników. Valhalla…westchnął i postanowił spróbować. Cóż miał do stracenia. Dlatego zapewne, że wiatr mu sprzyjał w żagle powiał silny podmuch powietrza, który wypełnił je po brzegi. – „Skoro tak” – Pomyślał Eryk – to zdaję się na ciebie losie. Odynie!! Prowadź w nieznane – I dając się nieść wiatru dopłynął wraz z załogą do miejsca w którym zamieszkiwali ludzie. Tam został przyjęty jako przyjaciel. Do tego stopnia, że pozostał wraz z całą załogą na stałe w Vinlandii. A w miejscu do którego Odyn doprowadził jego okręt wybudował swoją stolicę. Do której przybywało wielu z ludów północy. Do tego stopnia, że Vinlandia stała się ludną krainą. Zamieszkiwaną przez potomków tych co żyli w Vinlandii przed przybyciem Eryka na te ziemie, jak i tych co wraz z nim przybyli. Przynosząc ze sobą cały nowy świat ze swoim żelazem ludzie północy sprawili prawdziwą rewolucję w tamtej części świata. Podczas pierwszej zimy zawarto przymierze z ludnością wśród której się osiedlili. Stając się jednym z nich wywyższono Eryka do rangi wodza. Połączenie żelaza z krainą Wielkiego Ducha, rdzennej ludności Vinlandii przyniosło ze sobą deszcz w postaci zmiany ich trybu życia. A kilkaset lat dobrobytu sprawiło, że Vinlandia stała się krajem potrafiącym utrzymać swoją flotę i armię. Stali się na tyle potężni, że jeden z przywódców Vinlandii postanowił wypłynąć swoją flotą na Viking by zdobyć wyspy brytyjskie. Był to Płonąca Strzała. Wódz całego plemienia Vinlandii. A działo się to podczas powstania niejakiego Williama Wallace na terenach Szkocji.
Wszystkie karty są odkładane. Zastępują je karty z pakietu William Wallace.