Han Liue maszerował wraz ze swoim oddziałem przez krainę Odan Hane. Była to kraina wypełniona mgłą.

Na początku

Jednak idąc w głąb tej krainy przekraczało się Bramę Światów. Trzeba było być zdolnym nawigatorem by przebyć Morze Mgieł na drugi brzeg i bezpiecznie wylądować na suchym lądzie. Jednak dla Han Liue i ludzi podążających wraz z nim taki wyczyn nie był wyzwaniem.

Zaczęło się niewinnie. Podczas jednej z wielu odwiedzin w Wielkim Domu w Vinlandii.

Jego okręt Smok z Wodnego Królestwa Liuan Toe dopłynął do Jaskini Niedźwiedzi po długim rejsie przez Zachodni Ocean. Ten szlak z Cesarstwa do Jaskini Niedźwiedzi był znanym szlakiem. Dlatego często na tym szlaku można było spotkać statki kupieckie przemierzające te wody.

Jednak to był długi i wyczerpujący rejs, dlatego załoga Smoka z Wodnego Królestwa wypoczywała bawiąc się w mieście. Zapotrzebowanie było tak ogromne, że jeden rejs na statku wypełnionym po brzegi towarami zapewni załodze dostatnie dni do końca życia. Wystarczyło tylko wrócić do Cesarstwa i wieść lekki i przyjemny żywot.

Daarhen przebywał również w tym samym czasie w Jaskini Niedźwiedzi. Przybył na ziemie Niedźwiedziego plemienia po długiej wędrówce z Óðinshöfn. A wcześniej z Islandii. Z Bram Światów. Od Strażników Bramy. Był jednym z nich…

Przebył tę podróż samotnie, tylko po to, by spotkać się z Han Liue. Wiedział doskonale, że znajdzie go na Zachodnim Wybrzeżu. Dlatego udał się w tę podróż by przekazać mu wiadomość. Od Strażników Bramy do rąk własnych. Dla Han Liue.
Moment w jakim się spotkali, Daarhen i Han Liue był zapisany w gwiazdach a jednak odbyło się to jak zazwyczaj ma miejsce w świecie ludzi. Podczas przypadkowego spotkania.

Wpadli na siebie podczaj tego samego pobytu w Wielkim Domu. Było już grubo po północy. Zostali tylko nieliczni tej zabawy. Uczta trwała do rana. Bawiąc się przednio w swoim towarzystwie. Nie znając własnych imion. Ze względu na panującą atmosferę tamtego wieczoru.
Dlatego Daarhen po przebudzeniu o poranku nie zdawał sobie sprawy, że to kres jego podróży.

Gdy promienie światła słonecznego wstającego dnia na dobre zawitały w Wielkim Domie, ludzie tam dotychczas śpiący zaczęli wstawać. Zrobił się harmider. Każdy zaczął zajmować się swoimi sprawami. Nagle do uszu Daarhen doszły słowa wypowiadane językiem z Cesarstwa.
Liuan Toe był gotowy do drogi powrotnej. Cała załga była gotowa. Czekają na rozkaz kapitana.

Wczorajszy towarzysz zabawy wstał z ławki na której dotychczas siedział przy stole. Założył swój kapelusz na głowę i zawołał – Ja, Han Liue dziękuję wam za gościnę plemieniu Niedźwiedzi. Bywajcie zdrów – Odwrócił się i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
Usłyszał zza swoich pleców słowa w mowie cesarstwa
– Ja, Daarhen. Przybyłem do ciebie z wiadomością od Strażników Bramy. Jest to tylko i wyłącznie wiadomość dla ciebie. Nikt poza tobą jej nie usłyszy.

Mówiąc to Daarhen położył na stole kostkę z dziwnego metalu. Zbliżona kolorem do żyznej gleby ze stepów wschodnich. Wielkości zbliżonej do ludzkiej dłoni.

– Wystarczy, że weźmiesz ją w dłonie a wiadomość dotrze do ciebie. Pamiętaj, że nikt tego nie będzie widział poza tobą. Dlatego na początku powoli zacznie rozmazywać ci się obraz otaczającej cię rzeczywistości. Dzieje się tak dlatego abyś miał czas na to by się przyzwyczaić.

Następnie zacznie przyspieszać. Obraz otaczającego cię świata zacznie rozpadać się na maleńkie kawałeczki. Nie obawiaj się tego. W każdej chwili możesz przerwać. Wystarczy, że oderwiesz dłonie od pudełka. A obraz zniknie. Jednak wiadomość przepadnie. Można ją odebrać tylko i wyłącznie raz.

– A więc? Czy jesteś gotowy Han Liue?
Kiedy jak nie teraz – pomyślał Han Liue i chwycił kostkę w dłonie.
Świat przed jego oczami zawirował. Kawałki świata rozpadały się na jego oczach. A gdy wydawało się, że ogarnie go ciemność ciemniejsza niż najciemniejsza noc. Wtedy zaczął wyłaniać się inny świat. Stawał się coraz jaśniejszy i wyraźniejszy a Han Liue stał tak trzymając pudełko w dłoniach myśląc tylko o tym aby go nie opuścić.

Mroźne powietrze zaczęło smagać go po grzbiecie. Stał pośrodku pustkowia. W zimny przejrzysty dzień. A na wprost niego siedział posłaniec z wiadomością dla niego.

– Możesz odłożyć pudełko. Już nie będzie Ci potrzebne. Usiądź wygodnie a ja Ci opowiem dlaczego to widzisz.

Za Morzem Mgieł żyje jeleń z magicznym porożem. Codziennie rano pije wodę ze źródła na polanie w lesie. Jego poroże jest drzewem świata. Dlatego pod żadnym pozorem nie wolno ci go spłoszyć. Musisz zakraść się do niego niepostrzeżenie. Gdy go wystraszysz, jeleń ucieknie i nie dokończy pleść gałęzi drzewa życia dnia kolejnego. A to oznacza, że kolejny dzień nie nadejdzie. Świat się skończy. A wraz z nim otaczająca cię rzeczywistość.
– Oczywiście wciąż będziesz żył. Jednak świat dla ciebie nie będzie wyglądał tak samo – kontynuował swoją opowieść posłaniec.
– Jednak, gdy ci się uda…cóż. Jedyne co się zmieni to, że napijesz się ze źródła życia.

Zostawiam mapę, która doprowadzi cię do Morza Mgły. A teraz żegnaj.

I zniknął.

Świat ponownie wrócił do Wielkiego Domu w Jaskini Niedźwiedzi. Han Liue postanowił spróbować. Opowiedział swojej załodze o tym co go spotkało i po naradzie zdecydowano wyruszyć do źródła życia, by spróbować wody tam płynącej.
No i wyruszono

Dlatego właśnie odział maszerował krainą Odan Hane. Nazwę tę nadano na cześć pożartego towarzysza. Który został zjedzony przez morskiego potwora jaki pojawił się znienacka na Morzu Mgły.

Potwór wynurzył się błyskawicznie z głębin by złapać Odan Hane i zanurzył się w mgnieniu oka.
Dlatego nazwano tę krainę Odan Hane.
Oddział śmiałków dotarł do celu. Zastał ich widok pijącego ze źródła jelenia. Z jego poroża wyrastały liczne pnącza. Wijące się ze sobą. Tworząc tym nieprzebyty labirynt. Który unosił się w niebiosa i znikał gdzieś tam daleko w chmurach. Był to widok nie z tego świata.

Po naradzie zdecydowano, że Hiroshi zaśpiewa jedną z jego pieśni. Jakimi raczy ich wszystkich, gdy są na pełnym morzu i nie mogą od niego uciec.

Zdecydowano, że Hiroshi ukryje się i zacznie swoją pieśń a Han Liue zakradnie się od drugiej strony i napełni wodą wszystkie bukłaki jakie wziął ze sobą.

Hiroshi znalazł odpowiednią kryjówkę i zaczął

Jeleń powolutku uniósł głowę i skierował się w stronę muzyki. Podszedł dwa kroki do przodu a z jego poroża wyrosło mnóstwo nowych pnączy, które wijąc się między sobą unosiły się w stronę chmur.
Stał tak nieporuszony. Jedynie jego uszy od czasu do czasu wykonywały jakiś ruch.

Stał jak zaczarowany.

Han Liue zakradł się w tym czasie i napełnił wszystkie bukłaki wodą. Tak by starczyło dla każdego członka kompani Smoka Liuan Toe. A potem wycofał się niepostrzeżenie.

– Błahostka – pomyślał i wrócił do swoich towarzyszy. Napili się wszyscy obecni. Pamiętając o tych co zostali na statku.

Wrócili w wyśmienitym humorze. Ciesząc się, że to było takie łatwe. Wychwalając zdolności muzyczne Hiroshi obiecali, że już nigdy nie będą naśmiewać się z jego twórczości.

Zapadał zmierzch, gdy odpływali z krainy Odan Hane. Okręt wypłynął z zatoki na otwarte wody. Wprost na tle zachodzącego słońca.

A wszystko to można było dostrzec w oku patrzącego na to jelenia. Który wpatrywał się w znikający na horyzoncie statek.

Aż zniknął zupełnie.
Tak samo jak kolejny dzień w oceanie nieskończoności…